Działdowo.pl | Internetowy serwis informacyjny miasta Działdowa

Niedziela, 04.05.2025r.

Imieniny: Moniki, Floriana, Wladysława

Powrót powrót

Działdowo – droga do niepodległości

Działdowo - droga do niepodległości

11 Listopada to wielkie i radosne święto. Odzyskanie niepodległości zawsze stanowi dla nas Polaków tytuł do narodowej dumy.  Dla naszych przodków czyn zbrojny, który przyniósł 102 lata temu wolność miał wymiar szczególny. Po latach znaczonych bezowocnymi zrywami powstańczymi, okazał się wreszcie czynem skutecznym, nadającym sens ofiarom poprzedniego stulecia. 

Listopad 1918 roku był okresem przełomowym dla całego świata, ale przede wszystkim dla Polski. Kończyła się wojna ludów, o której marzył Adam Mickiewicz. Wszystkie trzy państwa zaborcze poniosły klęskę. Kontynentem wstrząsały rewolucje, o które modlił się inny polski prorok Joachim Lelewel. Naprawdę trudno sobie wyobrazić pomyślniejszą dla niepodległości Polski międzynarodową konfigurację. Niemal z dnia na dzień otwierały się przed Polakami wrota wolności. Krępujące od ponad wieku pęta niewoli zostały nagle zerwane. Tak w listopadzie, „w porze niebezpiecznej dla Polaków”, naród wybił się na niepodległość.   

Podstawowym problemem odradzającej się Polski było określenie jej terytorialnego kształtu.  Na szczęście, Polaków po 1918 roku było stać nie tylko na obronę, ale i na militarną agresję. Bez powstań śląskich i wielkopolskiego, pokonania Rosjan w 1920 roku, bez zagarnięcia Litwy środkowej II Rzeczpospolita sytuowałaby się między Mławą,  Zamościem, Krakowem i Kaliszem. Nie bez znaczenia dla odbudowy wielkiej Polski była działalność dyplomatyczna Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego.                                                                                   

11 listopada 1918 r. w lasku pod Compiegne podpisany został rozejm pomiędzy Niemcami a Mocarstwami Sprzymierzonymi, a kilka tygodni później, zwołana została konferencja pokojowa do Paryża. Otwarcie kongresu odbyło się 18 stycznia 1919 r. w Sali Zegarowej francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Polskę reprezentowali Ignacy Paderewski i Roman Dmowski, który 29 stycznia, w 5-godzinnym znakomitym przemówieniu zapoznał Radę Najwyższą z polskimi postulatami terytorialnymi. W celu ich rozpatrzenia powołano komisję terytorialną, której przewodniczył przychylny Polsce były ambasador Francji w Berlinie Jules Cambon. Komisja zaakceptowała polskie postulaty i 19 marca przedstawiła raport Granica między Polską i Niemcami, w którym rekomendowała przyznanie Polsce południowych obszarów Prus Wschodnich.                                                                      

Informacje docierające z Paryża do niewielkiego miasteczka nad rzeczką Soldau zaniepokoiły jego mieszkańców. Trzy dni później,21 marca, rada miejska wystosowała oficjalny protest przeciwko „odłączeniu przemocą miasta Soldau”, podkreślając, że miasto jest niemieckie i takim chce pozostać. Rezolucję przesłano na ręce prezydenta Rzeszy Fridricha Eberta, i do ministra spraw zagranicznych. Pod koniec miesiąca mieszkańcy jak najostrzej sprzeciwiali się jakiejkolwiek próbie przyłączenia przemocą niemieckiego obszaru do Polski. Kolejną proklamację rada miasta Soldau przyjęła 3 maja. W rezolucji skierowanej do rządu Rzeszy, rządu pruskiego i niemieckiej delegacji pokojowej w Wersalu, domagała się z całym zdecydowaniem pokoju na podstawie 14 punktów przedstawionych przez Wilsona. Protestujący podkreślali, że wśród mieszkańców Soldau Polacy stanowią zdecydowaną mniejszość.          

4 dni później, 7 maja, ogłoszono warunki traktatu pokojowego. Obawy Niemców potwierdziły się. Artykuł 28 traktatu wersalskiego wytyczał przebieg granicy  Prus Wschodnich, między powiatami ostródzkim a niborskim, biegiem Szkotówki w dół rzeki, dalej w górę Nidy aż do punktu położonego mniej- więcej 5 kilometrów od Białut, a najbardziej zbliżonego do dawnej granicy rosyjskiej, stąd ku wschodowi  do punktu leżącego bezpośrednio na południe od przecięcia się drogi Nibork – Mława a dawną granicą rosyjską. Innymi słowy Soldau znalazło się po polskiej stronie.                                                                                                   

W tej sytuacji rada miasta uchwaliła protest, w którym domagała się włączenia miasta Soldau i jego okolic do obszaru plebiscytowego, co w praktyce oznaczałoby pozostawienie miejscowości w granicach Rzeszy Niemieckiej. W dniu 17 maja zorganizowano demonstrację przeciwko narzucaniu pokoju siłą, a prawie miesiąc później, 21 czerwca, na rynku miasta zwołano wielki wiec protestacyjny. W przyjętej rezolucji kolejny raz domagano się rozszerzenia plebiscytu na Soldauer. 19 czerwca burmistrz Paul Weiss wysłał telegram do prezydenta Eberta, w którym wskazywał, że nota ententy przewiduje plebiscyt wszędzie tam, gdzie skład ludności  jest problematyczny. Mimo to, jak zauważył, prawie czysto niemieckie miasto Soldau miało zostać oddane Polakom. Władze miasta zamierzały wysłać analogiczne telegramy do ministerstw spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, niemieckiego zgromadzenia narodowego, a także pruskiego zgromadzenia narodowego i nadprezydenta prowincji Prus wschodnich. Magistrat i rada miasta Soldau skierowały memoriał do Senatu oraz Izby Reprezentantów  USA, w którym informowano, że wbrew punktom Wilsona „planowane jest przekazanie niemieckiego miasta Soldau bez przeprowadzania plebiscytu”. Działania te nie były w stanie nic zmienić. Podobnie jak propozycja, wybudowania przez Niemców linii kolejowej zapewniającej  połączenie Warszawy z Gdańskiem przez Mławę, Żuromin i  Lidzbark Welski,  o ile oczywiście Polacy zrezygnują z miasta przyznanego traktatem wersalskim. Po odrzuceniu propozycji niemieckiej rozpoczęto przygotowania do przekazania miasta Soldau i pobliskich wsi Polsce.                                                                                                   

Na początku września odbyło się pierwsze spotkanie polsko-niemieckie, które miało na celu ustalenie szczegółów przejmowania Soldauer. Wynikiem pertraktacji była zawarta 25 listopada 1919 roku umowa polsko-niemiecka o wycofaniu wojsk z odstąpionych obszarów i oddaniu zarządu cywilnego. Przejęcie Soldau zaplanowano na 17 stycznia 1920 roku.                                                                                

Z początkiem stycznia 1920 roku przedstawiciele Polski i Niemiec podpisali w Paryżu kilka dokumentów uzupełniających umowę z 25 listopada, a 10 stycznia doszło w Sali Zegarowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Paryżu do wymiany dokumentów ratyfikacyjnych między aliantami a Niemcami.                                                                                                                    

Zgodnie z ustaleniami wojsko niemieckie opuściło Soldau po upływie siedmiu dni od daty podpisania umowy międzynarodowej przez Niemcy. W mieście pozostali jedynie major Balthasar, z kilkoma żołnierzami, w celu zdania władzy w ręce polskich władz wojskowych.                                            

17 stycznia, pół godziny po wymarszu garnizonu niemieckiego, około godziny 11:30, do miasta od strony południowej wjechał konny patrol polski. Objechał rynek, wjechał w główną ulicę Banhofstrase i udał się w kierunku Usdau.  Około godziny 14 do miasta wkroczyły oddziały Frontu Pomorskiego z grupy  operacyjnej gen. Stanisława Pruszyńskiego. Oddziały te nie zatrzymując się w mieście pomaszerowały na północ, ku granicy. Niedługo potem weszły: 1. pułk strzelców i 47. pułk piechoty Strzelców kresowych. Przemaszerowali ulicami miasta i przez rynek, zajmując po drodze budynek szkoły udali się do koszar. Tego samego dnia przyjechał do miasta, pociągiem pancernym ozdobionym chorągwiami polskim, rotmistrz Maksymilian Petrino – komendant powiatowy. Wysiadł na dworcu, którego budynki udekorowane były flagami polskimi, a napis „Soldau”  już rano zamieniono na „Działdów”.                                                                               

Przygotowania do przejęcia władzy w rejonie i powitania wojska polskiego zaczęto się już latem 1919 r. W pierwszej połowie stycznia 1920 r. prace uległy przyśpieszeniu. Pozwoliło to17 stycznia 1920 r., zaraz po odejściu Grenzschuzu, zawiesić biało-czerwone flagi na ratuszu, poczcie i sądzie, a także na prywatnych domach. Sylwester Poznański i Franciszek Grzeszczyk, przy pomocy robotników  wznieśli bramę triumfalną ozdobioną zielenią i chorągwiami polskim. Przy bramie ustawiła się delegacja obywateli, którzy mieli powitać wojsko polskie. Henryk Goździewski, dyrektor  Banku Ludowego, wspominał, że „Po długich oczekiwaniach ujrzeliśmy pierwsze oddziały Wojska Polskiego na Rynku w Działdowie. Deszcz lał. Oddziały i tabory mijały nieprzerwanym szeregiem. Oficer łącznikowy, który miał nas poinformować, zniknął nam z oczu. Czekaliśmy godzinami – już się ściemniło zupełnie – ceremonii powitalnej nie mogliśmy odbyć, bo nie wiadomo było do kogo zwrócić się z powitaniem”.                          

 Uroczyste przejęcie miasta przez władze polskie nastąpiło następnego dnia w niedzielę, 18 stycznia 1920 r. Rano w kościele katolickim odbyło się nabożeństwo z udziałem wojska. Kazanie patriotyczne wygłosił kapelan wojskowy ksiądz Sokołowski. Następnie  komitet powitalny zaprosił oficerów na śniadanie do hotelu „Reichshof”. Oficjalne przejęcie władzy nad Działdowszczyzną odbyło się w sali ratuszowej. Lokalne władze reprezentowali: Paczyński, Alfred Wellenger, August Weiss, Tadeusz Bogdański, Leon Wojnowski i Franciszek Jóźwiakowski, w którego majątku w Rudolfowie odbył się uroczysty obiad, a wieczorem dowództwo wojska podejmowało komitet powitalny kolacją.                                                 

Symbolicznym aktem likwidacji niemieckiej władzy nad Działdowem było, po raz pierwszy w dziejach miasta, wystawienie na widok publiczny wizerunku Orła Białego, godła Polski.                         

Latem 1920 roku wśród działdowskich Niemców pojawiła się nadzieja na powrót miasta do Rzeszy. 13 sierpnia, wieczorem, po kilkunastu godzinnych walkach Działdowo zajęli Rosjanie, których powitały radosne okrzyki mieszkańców. Również niemiecki wiceburmistrz dał wyraz swej niezmąconej radości, że „miasto zostało wyzwolone z pod terroru nieznośnego ostatnich miesięcy”. W odpowiedzi rosyjski wojskowy, z ręką wzniesioną jak do przysięgi, oświadczył: „Ślubuję, że nie prędzej opuścimy tę ziemię niemiecką, aż ją na nowo przysądzi się Niemcom”. Usunięto polskie symbole państwowe, a na domach pojawiły się czarno-biało-czerwone chorągwie. Flagę taką wywieszono również na ratuszu.                                                                  

Po wkroczeniu Armii Czerwonej Niemcy działdowscy, którzy otwarcie głosili „przymierze z bolszewikami”, rozpoczęli prześladowania Polaków. Wspierali ich sowieci, którzy dokonując szeregu rekwizycji, splądrowali składy z alkoholem, odzieżą i zakład zegarmistrzowski. „Jubel bolszewicki”, jak określiła jedna z gazet warszawskich, trwał do 19 sierpnia, kiedy oddziały rosyjskie wymaszerowały w stronę Brodnicy. Tam poniosły klęskę i wycofując się na wschód ponownie przewinęły się przez Działdowo 21 sierpnia 1920 r. Z uciekającymi oddziałami sowieckimi miasto porzuciło wielu Niemców. Głównym powodem tej rejterady była obawa przed represjami ze strony powracającej władzy polskiej.                                                                           

22 sierpnia 1920 roku w godzinach porannych oddziały polskie dowodzone przez płk. Witolda Aleksandrowicza odzyskały miasto, a następnego dnia do Działdowa powrócił urząd starościński i wznowił swoją działalność.                                                                                  

Kiedy wspominamy tamte wydarzenie, to warto zwrócić uwagę na olbrzymi wysiłek jaki uczynili Polacy przejmując ten teren, na którym nie było żadnych instytucji polskich. W ciągu kilku tygodni wykonano olbrzymią pracę; stworzono administrację powiatową, w której wszystkie urzędy i instytucje przejęli Polacy. Wreszcie zorganizowano polską szkołę. Inaczej mówiąc, zbudowano nowe, polskie miasto – Działdowo.  Rok 1920 dla Polaków żyjących na tym skrawku Mazur był ostatnią szansą na zamieszkanie w Rzeczpospolitej. Gdyby wówczas nie udało się, Działdowo podzieliłoby los zniszczonych przez Sowietów miast Warmii i Mazur, a nasze miasto zostałoby włączone w granice Polski dopiero w 1945 r., ale wówczas byłoby pustkowiem.                                                                         

Otrzymana szansa wykorzystana została bezwzględnie. W mieście prężnie rozwijało się życie społeczne, kulturalne i sportowe. Władze polskie zorganizowały w Działdowie szkolnictwo średnie. W roku 1921 powstało Państwowe Seminarium Nauczycielskie, a w 1928 otwarto Szkołę Rzemieślniczą o kierunku  ślusarsko-kowalskim i kołodziejskim. Staraniem Emilii Sukertowej -Biedrawiny w 1930 r. uruchomiono jednoroczną Państwową Żeńską Szkołę Rolniczą w Malinowie. W roku 1933  rozpoczęło działalność Państwowe Gimnazjum Koedukacyjne, które 8 grudnia 1935 r. otrzymało nowoczesny gmach szkolny, a dwa lata później otwarto w gimnazjum pierwszą klasę liceum humanistycznego. Opieką przedszkolną objęto dzieci, dla których magistrat uruchomił ochronkę. W kwietniu 1923 r. do użytku oddano Szpital Powiatowy zorganizowany w gmachu dawnego szpitala wojskowego. Jak napisała Emilia Sukertowa lecznica robiła „wrażenie komfortowej kliniki wielkomiejskiej”.                                                                                          

Po przyłączeniu do Polski miasto św. Katarzyny doznało niebywałej iluminacji, w okresie dziesięciu lat na ulicach postawiono 60 nowych lamp, a pod koniec roku 1930 władze miasta uznały, że oświetlenie było niedostateczne i planowały rozstawić kolejnych 20 latarni. Siedem lat później część z nich wyparte zostało przez oświetlenie elektryczne.                                                                        

Regularna dostawa elektryczności z Mławy do Działdowa rozpoczęła się 10 lipca 1937 r. Najpierw oświetlono elektrycznie „piękny ratusz na rynku, było to dla miasta tego naprawdę »wielkie wydarzenie«” – oceniono na łamach  periodyku „Życie Mazowsza”. Wkrótce przyszła kolej na budynek starostwa, szkoły powszechnej i hotel „Centralny”, a w końcu nowe światło pojawiło się w mieszkaniach. Oświetlenie elektryczne obejmowało tylko część miasta, większość mieszkań i ulic rozjaśniały nadal lampy gazowe.                                                                              
Miasto się rozrastało i zachwycało przyjezdnych. W roku 1928 Tomasz Nocznicki w artykule zatytułowanym „Słów parę o Mazurach pruskich” zauważył, że „Działdowo wygląda jak prosto z igły”, wtórował mu autor relacji z wyprawy samochodem na kresy wschodnie, który określił Działdowo jako „czyste i miłe miasteczko”. Wysłannik „Tygodnika Handlowego” wiosną 1938 r. odnotował, że „ulice szerokie, czyste”, także korespondent „Codziennej Gazety Handlowej” zauważył, że „wszędzie uderza czystość i schludność”.                                                               

Umyślny wysłannik „Kuriera Porannego”, tuż przed wybuchem II wojny światowej, donosił, że „Z okien pociągu, kiedy się dojeżdża do Działdowa, widać spadziste, ostre dachy murowanych domów. Te domy przypominają gromadę stłoczonych blisko siebie ludzi. Tylko w ten sposób budowano kiedyś miasta”. Pewien dziennikarz, który kilkadziesiąt lat później postanowił podzielić się swoimi wrażeniami z wjazdu do miasta koleją od południa napisał: „Z okien pociągu nadjeżdżającego do Działdowa od strony Warszawy i Ciechanowa rzuca się w oczy niezliczona ilość czerwonych łamanych dachówek kryjących stylowe domy. Mało które miasto prezentuje się z daleko tak okazale”. Pozostaje się z nim zgodzić.                                                                                             
Olśniewał także obszerny, czworokątny rynek, odbudowany po zniszczeniach lat 1914-1915, otoczony „ślicznymi” jedno- i dwupiętrowymi kamieniczkami neobarokowymi i modernistycznymi, „sprawiał bardzo miłe wrażenie z ładnymi schludnymi kamieniczkami i oryginalnym ratuszem”. Elementy barokowe, które według niemieckiego historyka  Fritza Gausego oszpeciły ratusz, były widocznym znakiem nowej, polskiej władzy.      

Działdowo w granicach II Rzeczypospolitej przetrwało zaledwie 19 lat, ale ukształtowało ludzi, którzy nie potrafili żyć w innej, jak tylko w niepodległej, wolnej Polsce. Oni przez następne lata będą walczyć o jej suwerenność. Dzięki nim, 100 lat od narodzin Działdowa, możemy powiedzieć, że to stulecie, mimo doświadczeń II wojny światowej i lat PRL-u zakończyło się zwycięstwem. Powstało nowoczesne, piękne miasto.

Działdowo - droga do niepodległości

Dariusz Piotrowicz 

Dodał: Karol Wrombel

Poprzedni artykuł Następny artykuł

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close